O okradaniu nie może być mowy, w przypadku, kiedy Polacy z własnej woli płacą na stacjach za zatankowane paliwo. Trzeba być idiotą, żeby sądzić inaczej. Płacąc, zgadzają się na cenę, jaką proponuje monopolista. Nie mają wyjścia, chyba, że wszyscy przesiądziemy się na rowerki. Dlatego można z całą pewnością stwierdzić, że zarówno Obajtek jak i PiSuary mówią prawdę. W tym przypadku można mówić jedynie o jebaniu Polaków w dupę bez wazeliny.
Odwrotność nieodżałowanej „Roksy”. Płacimy, żeby nas jebali. Kurwa gdzie ja żyję?