Pieszy, spierdalaj z przejścia, jaskrawe BMW nakurwia!

Jak się czyta uzasadnienia niektórych wyroków, to człowiekowi się włos jeży na głowie. Wyroki sędziów wyglądają na wydane, przez niedorozwiniętych przedszkolaków a z pewnością nie przez wykształconych prawników. Jedziemy.

W 2019 roku doszło do tragicznego wypadku. Zapierdalający ponad 130 km/h w terenie zabudowanym jakiś głupi chuj potrącił faceta przechodzącego przez przejście dla pieszych. Wystarczy dodać, że samochód na sąsiednim pasie zatrzymał się przed przejściem, przepuszczając pieszego. Potrącony zdążył odepchnąć wózek z dzieckiem i partnerkę, ratując im tym samym życie. Sam zginął na miejscu. No sprawa wydaje się prosta i oczywista. Zapierdalający kierowca winien i nie ma co dalej drążyć tematu. Ale nie… sąd apelacyjny w Warszawie postanowił drążyć, w wyniku czego złagodził karę dla kierowcy. A jakież to uzasadnienie (podsunięte przez obronę)? Tu się, kurwa, trzymajcie mocno, bo będzie zajebiście żałośnie. Sąd uznał, że pieszy był współwinny, bo powinien spierdalać w podskokach, słysząc, uwaga, „ryk silnika pędzącego pojazdu”, „słysząc pisk opon” oraz „widząc jaskrawy lakier” tegoż. No i tu kurwa wymiękłem.

Znaczy się, jest tak. Jeden. Według kodeksu drogowego, na przejściu pieszy ma bezwzględne pierwszeństwo. Ale widocznie nie w momencie, kiedy jakiś okurwiały chuj postanowi zapierdalać 130 w terenie zabudowanym. Dwa. Kolor samochodu ma znaczenie. Kupujcie tylko i wyłącznie jaskrawe kolory, bo tylko takie pozwolą na zmniejszenie kary i wciągnięcie na listę winnych waszych ofiar. Trzy. W terenie zabudowanym mamy ograniczenie do 50 km/h. Prędkość ponad 130 km/h to już prośba, stój, nawet nie prośba, to wrzask domagający się kłopotów wielkich jak wytrysk walenia. Cztery, Kierowcę jaskrawego BMW (dlaczego nie dziwi mnie ta marka tutaj?) oślepiło słońce, co nie przeszkodziło mu zapierdalać prawie trzykrotnie więcej, niż pozwalają przepisy.

Wydający wyrok w tej sprawie powinien pierdolnąć się w swój durny łeb jakimś porządnym, najlepiej półtorakilowym młotkiem. Potem przemyśleć jeszcze raz wydany wyrok, który woła o pomstę do nieba. Mam nadzieję, że to nie koniec tej sprawy, bo utrzymanie takiego wyroku i obarczanie częścią winy pieszego, to najzwyklejsze kurewstwo, i żadne, nawet najgenialniejsze uzasadnienie obrony w tym przypadku, nie powinno spowodować do wydania takiego wyroku.

Ja bym powąchał w okolicach połączenia sędzia-obrona, czy tam nie ma jakiegoś interesu. Ale to tylko moja chora wyobraźnia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.