Oddają cześć drzewom
Od kilku dni internety donoszą o cudzie, jaki wydarzył się w Paczewie (kurwa, co to za dziura!?!). Jak gminna wieść niesie, na jednym z tamtejszych drzew, objawił się… no właśnie. Chuj wie kto. Jedni mówią „Jezus” (kierownik najstarszej organizacji rybackiej na Ziemi), inni widzą tam „Maryję” (matka kierownika). Gostek z lokalnej kurii (oddział terenowy tejże organizacji) natomiast dojrzał tam Konczitę Wurst i tym samym uciął wszystkie spekulacje na temat „cudu”. Sami osądźcie, co tam widzicie. Mnie tam chuj do tego. Ja chciałem o czymś zupełnie innym.
Bardzo często mamy do czynienia z podobnymi zdarzeniami. A to na ścianie, a to na niebie, teraz na drzewie – gdzie nie spojrzeć – ludzie dopatrują się objawienia siły wyższej. Pomimo więc tysiącletniej historii chrześcijaństwa na terenach obecnej Czwartej eRPe, ludzie wciąż poszukują bożków, wciąż wracają, nawet nieświadomie, do wierzeń sprzed milenium. Trwające 1000 lat starania wydarcia z korzeniami pogaństwa, wraz z podobnymi cudami biorą w łeb. Ludzie jak lubowali się, tak nadal się lubują w oddawaniu czci wszelkiej maści bałwanom. A wszystko zaczęło się od ludzkiej ingerencji w 10 przykazań – fundamentu chrześcijaństwa. W Starym Testamencie opisano, jak Mojżesz przyniósł ludziom dziesięcioro przykazań – zbiór zasad nadany im od samego Boga. Chwilę później Bóg wkurwił się na ludzi za odlanie złotego posągu, któremu zaczęli oddawali cześć. Była chryja, ale jakoś rozeszło się po kościach. Nadeszła era Nowego Testamentu. Powstał Kościół Katolicki. Tak jakoś się stało, że w pewnym momencie komuś nie spasował zapis „Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią!” więc go, najzwyczajniej w świecie, wyjebano, sztucznie dzieląc oryginalne dziewiąte przykazanie na dwa osobne. No bo liczba przykazań musi się zgadzać, żeby głupi lud nadal to kupował. Jak by wyglądało 10 przykazań odliczane od 1 do 9? Istniałaby szansa, że ktoś by się jorgnął, że coś jest nie halo. No i mamy to, co mamy. Ciemnogród klęczy przed drzewami, ścianami, kałużami itp. Ciemnogród nie słucha nawet swoich pasterzy, owce, a raczej barany, uważają się za mądrzejsze od swoich przywódców. Barany wiedzą lepiej, co dla nich dobre.
Prawo i sprawiedliwosć po polsku
We Francji skazano byłego prezia – Mikołajka Sarkoziego – oraz jego przydupasów m.in. za korupcję. Co to ma wspólnego z Polską? A no tyle, że cała sprawa wyszła na jaw po tzw. aferze podsłuchowej. Kojarzycie? W Polsce też mieliśmy aferę podsłuchową. Cała masa świń od koryta umoczyła mordy po same jajca. I co, też ich osądzono? A chuja tam! Łomot od wymiaru sprawiedliwości dostał właściciel knajpy, w której były podsłuchy. A świnie dreptają wolne i śmieją się Wam wszystkim, pojebani wyborcy, w wasze parchate, zbolałe ryje!
Polak głupi przed i po szkodzie!
Pieszy, spierdalaj z przejścia, jaskrawe BMW nakurwia!
Jak się czyta uzasadnienia niektórych wyroków, to człowiekowi się włos jeży na głowie. Wyroki sędziów wyglądają na wydane, przez niedorozwiniętych przedszkolaków a z pewnością nie przez wykształconych prawników. Jedziemy.
W 2019 roku doszło do tragicznego wypadku. Zapierdalający ponad 130 km/h w terenie zabudowanym jakiś głupi chuj potrącił faceta przechodzącego przez przejście dla pieszych. Wystarczy dodać, że samochód na sąsiednim pasie zatrzymał się przed przejściem, przepuszczając pieszego. Potrącony zdążył odepchnąć wózek z dzieckiem i partnerkę, ratując im tym samym życie. Sam zginął na miejscu. No sprawa wydaje się prosta i oczywista. Zapierdalający kierowca winien i nie ma co dalej drążyć tematu. Ale nie… sąd apelacyjny w Warszawie postanowił drążyć, w wyniku czego złagodził karę dla kierowcy. A jakież to uzasadnienie (podsunięte przez obronę)? Tu się, kurwa, trzymajcie mocno, bo będzie zajebiście żałośnie. Sąd uznał, że pieszy był współwinny, bo powinien spierdalać w podskokach, słysząc, uwaga, „ryk silnika pędzącego pojazdu”, „słysząc pisk opon” oraz „widząc jaskrawy lakier” tegoż. No i tu kurwa wymiękłem.
Znaczy się, jest tak. Jeden. Według kodeksu drogowego, na przejściu pieszy ma bezwzględne pierwszeństwo. Ale widocznie nie w momencie, kiedy jakiś okurwiały chuj postanowi zapierdalać 130 w terenie zabudowanym. Dwa. Kolor samochodu ma znaczenie. Kupujcie tylko i wyłącznie jaskrawe kolory, bo tylko takie pozwolą na zmniejszenie kary i wciągnięcie na listę winnych waszych ofiar. Trzy. W terenie zabudowanym mamy ograniczenie do 50 km/h. Prędkość ponad 130 km/h to już prośba, stój, nawet nie prośba, to wrzask domagający się kłopotów wielkich jak wytrysk walenia. Cztery, Kierowcę jaskrawego BMW (dlaczego nie dziwi mnie ta marka tutaj?) oślepiło słońce, co nie przeszkodziło mu zapierdalać prawie trzykrotnie więcej, niż pozwalają przepisy.
Wydający wyrok w tej sprawie powinien pierdolnąć się w swój durny łeb jakimś porządnym, najlepiej półtorakilowym młotkiem. Potem przemyśleć jeszcze raz wydany wyrok, który woła o pomstę do nieba. Mam nadzieję, że to nie koniec tej sprawy, bo utrzymanie takiego wyroku i obarczanie częścią winy pieszego, to najzwyklejsze kurewstwo, i żadne, nawet najgenialniejsze uzasadnienie obrony w tym przypadku, nie powinno spowodować do wydania takiego wyroku.
Ja bym powąchał w okolicach połączenia sędzia-obrona, czy tam nie ma jakiegoś interesu. Ale to tylko moja chora wyobraźnia.
Nie wiem czy chcę to pić
Biedroń mówi: „nie wypinać”!
Na wstępie muszę napisać, że wpis ten nie ma na celu wyrażenia poparcia dla żadnej partii politycznej. Zamiast słowa „Konfederacja” na zdjęciu wyżej mogło znaleźć się dowolne inne słowo. Celem jest wyrażenie sprzeciwu na sposoby działania całej lewej strony politycznej. Od oceny partyjnych wystąpień są wyborcy, którzy swój rozum mają (choć wiem, że ci akurat są w mniejszości). Ale do rzeczy.
Obłuda lewicy w pełnej krasie. Jednym z sztandarowych postulatów lewicy w walce z prawicowymi katolami była konieczność zaniechania doradztwa księży w sprawach rodzinnych. Kto, z kim, kiedy, gdzie i w którą dziurę – to powinno być tylko i wyłącznie decyzją osoby wypinającej. Wszelkie kontrargumenty księży były z marszu odrzucane – bo co taki pleban może wiedzieć o rodzinie, seksie, potrzebach kobiet itp. Można z tym się zgadzać lub nie – wolna wola. Ale przyznajmy na chwilę w tej sprawie rację lewakom. Księża powinni zająć się zbawianiem ludzi, a nie zaglądaniem im w gacie.
Tylko że jest tu mały problem. Taki dajmy na to Robuś, ze zdjęcia wyżej – też ni chuja nie ma pojęcia o potrzebach kobiet, bo sam tylko bagiety chapie. Dlaczego więc on może mieć prawo do „doradzania” a księża nie? Pies ogrodnika? To właśnie typowe postępowanie lewej strony, działającej od zawsze pod hasłem: „My, kurwa możemy, inni nie. Bo tak i chuj!”. I nie ma dyskusji, dla lewaków dyskusja zamyka się na monologu lewej strony – reszta nie ma prawa głosu.
Afera za aferą
Czy ja już tego gdzieś nie widziałem? Wszystkie media rozpisują się coraz mocniej o kolejnych aferach, w jakie zamieszani są PiSuarczycy. A to ten dostał 9 milionów, a to ktoś postawił chałupę nie za swoje, inny znowu dostał ciepłą posadkę i gruby hajs na konto co miesiąc wpływa.
Jak tak o tym wszystkim myślę, to nie bardzo mnie to dziwi. Zbliżają się wybory, istnieje szansa, choć na razie niewielka, że PiS te wybory przejebie i trzeba będzie oddać koryto. No to żrą świnie co się tylko da. Nażreć się trzeba, żeby lata chude przetrwać.
A dlaczego napisałem, że mnie to nie dziwi? A przypomnijcie sobie schyłek rządów Tuska i jego bandy fajansiarzy. Czyż nie działo się dokładnie to samo? Czyż Platfusy bezwstydnie nie kręcili lodów w biały dzień, wiedząc, że to ich ostatnie dni przy żłobie?
W 2015 roku było dokładnie tak samo. Tusk żegnał się z lokalnym korytem, spierdolił do Brukseli pod ochronny parasol. Teraz wraca ten sprzedawczyk i kłamca. Polakom wystarczyło 8 lat, żeby zapomnieć, z jakiego powodu na kopach go wyjebali z kraju, zapraszając PiSuarów do rządzenia. 8 lat minęło i Tusk znów jest świetnym lekarstwem na panoszące się kolesiostwo, złodziejstwo i ogólnie panującą degrengoladę. A jakże, kto jak nie on ma tak wielkie doświadczenie wy tych dziedzinach? Teraz jednak doświadczenia nabrali też PiSuarczycy.
A zwykli obywatele? Ci, jak zawsze, będą po dupach bici. To oni będą zbierać cięgi „za błędy na górze”. Dobrze, niech zbierają baty. Może w końcu nabije im to rozumu do głowy? Choć ja w to nie wierzę. Od 30 lat nic się nie zmieniło. Przy korytach wciąż te same mordy, te same głębokie kieszenie kasę wchłaniają, te same rąsie myją inne rąsie, raz w lewo, raz w prawo. A Polacy dają się mamić tymi samymi obietnicami, a reżimowe i opozycyjne media co 4 lata publikują te same kłamstwa i stosują te same sztuczki, żeby tylko zabezpieczyć swoje interesy na Wiejskiej.
Honor a sprawa polska
Tragedia w Grecji. Pociąg pasażerski (większość w nim to podobno studenci) zderzył się z towarowym. 36 osób zginęło, 85 jest rannych. Aby uhonorować pamięć ofiar minister transportu podał się do dymisji. Jak powiedział, bierze odpowiedzialność za wieloletnie zaniedbania.
A teraz trochę sience-fiction. Jak by to wyglądało w Polsce?
Tragedia, zderzyły się dwa pociągi. Z całą pewnością był to zaplanowany przez środowiska powiązane z […tu wpisz nazwę aktualnego wroga kraju…] zamach, mający na celu eliminację naszych intelektualnych elit. Rząd [… tu wpisz nazwę dowolnej partii, która rządziła w Polsce po 1991 roku …] zwołał nadzwyczajne posiedzenie, na którym ustalono co następuje:
– minister transportu powinien dostać nagrodę, za wzorowe pełnienie obowiązków. Podwyżkę również, gdyż straty moralne jakich doznał są nieszacowalne,
– powołana zostanie specjalna komisja, która wyjaśni przyczyny wypadku i bezsprzecznie udowodni, że to był zamach,
– rząd zapowiedział szeroko zakrojoną pomoc rodzinom ofiar – premier (lub osoba przez niego oddelegowana) osobiście przyjedzie pocieszać rodziny, poklepie po ramieniu każdego, kto będzie tego potrzebował,
– narracja jaką podejmie partia rządząca jednoznacznie oskarży opozycję o współudział, bo przecież przeciwstawianie się rządzącym to jest wspieranie wrogów narodu,
– bezpośrednim sprawcą zamachu zostanie jakiś losowo wybrany obywatel, który akurat był w pobliżu, w wyborach nie głosował na rządzących, co okrzyknie się jednoznacznym i niepodważalnym dowodem na kolaborację z wrogiem.
„Nie okradamy Polaków”

O okradaniu nie może być mowy, w przypadku, kiedy Polacy z własnej woli płacą na stacjach za zatankowane paliwo. Trzeba być idiotą, żeby sądzić inaczej. Płacąc, zgadzają się na cenę, jaką proponuje monopolista. Nie mają wyjścia, chyba, że wszyscy przesiądziemy się na rowerki. Dlatego można z całą pewnością stwierdzić, że zarówno Obajtek jak i PiSuary mówią prawdę. W tym przypadku można mówić jedynie o jebaniu Polaków w dupę bez wazeliny.