Tragedia w Grecji. Pociąg pasażerski (większość w nim to podobno studenci) zderzył się z towarowym. 36 osób zginęło, 85 jest rannych. Aby uhonorować pamięć ofiar minister transportu podał się do dymisji. Jak powiedział, bierze odpowiedzialność za wieloletnie zaniedbania.
A teraz trochę sience-fiction. Jak by to wyglądało w Polsce?
Tragedia, zderzyły się dwa pociągi. Z całą pewnością był to zaplanowany przez środowiska powiązane z […tu wpisz nazwę aktualnego wroga kraju…] zamach, mający na celu eliminację naszych intelektualnych elit. Rząd [… tu wpisz nazwę dowolnej partii, która rządziła w Polsce po 1991 roku …] zwołał nadzwyczajne posiedzenie, na którym ustalono co następuje:
– minister transportu powinien dostać nagrodę, za wzorowe pełnienie obowiązków. Podwyżkę również, gdyż straty moralne jakich doznał są nieszacowalne,
– powołana zostanie specjalna komisja, która wyjaśni przyczyny wypadku i bezsprzecznie udowodni, że to był zamach,
– rząd zapowiedział szeroko zakrojoną pomoc rodzinom ofiar – premier (lub osoba przez niego oddelegowana) osobiście przyjedzie pocieszać rodziny, poklepie po ramieniu każdego, kto będzie tego potrzebował,
– narracja jaką podejmie partia rządząca jednoznacznie oskarży opozycję o współudział, bo przecież przeciwstawianie się rządzącym to jest wspieranie wrogów narodu,
– bezpośrednim sprawcą zamachu zostanie jakiś losowo wybrany obywatel, który akurat był w pobliżu, w wyborach nie głosował na rządzących, co okrzyknie się jednoznacznym i niepodważalnym dowodem na kolaborację z wrogiem.